Walter musi opuścić halę przy Langiewicza

Marek Kruczek

2008-01-25, ostatnia aktualizacja 2008-01-25 19:46


Wszystkie obietnice prezydenta Tadeusza Ferenca i generała Janusza Bronowicza okazały się pustymi słowami. 6 lutego musimy opuścić halę Waltera - pomstują rodzice dzieci, trenujących w sekcji judo Policyjnego Towarzystwa Sportowego "Walter"


Niestety, spełnił się najczarniejszy scenariusz. Policyjne Towarzystwo Sportowe "Walter", w którego sekcjach trenuje ponad 200 dzieci, będzie musiało opuścić halę przy ul. Langiewicza w Rzeszowie. Hala sportowa Walter należała do Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. W ramach programu MSWiA pozbywania się zbędnych nieruchomości, policja postanowiła zrzec się hali i przekazać ją wojsku. Była jednak szansa, by zarząd nad halą przejął samorząd. Jednak policja chciała rekompensaty finansowej. Miasto zrezygnowało, ale prezydent Tadeusz Ferenc wielokrotnie zapewniał "Gazetę", że nie da zrobić krzywdy sekcjom sportowym, a dowódca 21. Brygady Strzelców Podhalańskich gen. Janusz Bronowicz zapewniał, że dzieci będą mogły nadal korzystać z hali. - To były czcze słowa. Minęło wiele miesięcy. Rejonowy Zarząd Infrastruktury w Lublinie, który do czasu przejęcia hali przez wojsko dysponuje nią, przysłał pismo, z którego jednoznacznie wynika, że mamy się wynieść do 6 lutego - mówią działacze PTS-u "Walter".


Oznacza to, że wszystkie dzieci z sekcji strzeleckiej i judo, która zdobywa dla Podkarpacia większość punktów w rankingu sportowym województw, z dnia na dzień zostaną na lodzie. Rodzice dzieci i działacze klubu mają pretensje do prezydenta Rzeszowa i wojewody, że mimo deklaracji nie zrobili nic, by ratować klub.


Prezydent Tadeusz Ferenc w grudniu 2006 roku mówił "Gazecie": - Nie pozwolę na to, by dzieci nie miały gdzie ćwiczyć. Wojsko jest zainteresowane halą i z przedstawicielami 21. brygady już o tym rozmawialiśmy. Jeżeli przejęłaby obiekt, to zapewniono mnie, że młodzi sportowcy będą nadal trenować przy Langiewicza. Dopilnuję, by był odpowiedni zapis w ewentualnej umowie między klubem i wojskiem. Jeżeli jednak brygada nie zechce hali, to zapewniam, że przejmie ją miasto i odda w użytkowanie PTS-owi "Walter". O przyszłość klubu nie musicie się martwić.


Minął z górą rok. Generał Janusz Bronowicz nie jest już dowódcą 21. Brygady Strzelców Podhalańskich i nie jest wcale pewne, czy nowy dowódca (na razie nie został powołany) zechce dotrzymać obietnic swojego poprzednika. Rejonowy Zarząd Infrastruktury nie godzi się na przejęcie hali Walter "obciążonej jakimikolwiek umowami". - A samorząd miasta i wojewoda nie wykazali żadnej aktywności, by spełnić swoje deklaracje i przejąć halę lub zapewnić funkcjonowanie sekcjom - mówią rodzice dzieci z Waltera.


Oznacza to, że 6 lutego sekcje sportowe muszą się stamtąd wynieść. - To niemożliwe. Całe wyposażenie hali jest nasze - mówi prezes PTS-u "Walter" Sławomir Miłto. - Poza tym, gdzie mielibyśmy się przenieść. W Rzeszowie nie ma miejsca, gdzie znajdowałaby się tzw. pływająca podłoga, która amortyzuje upadki zawodników. Matę, owszem, można rozkładać nawet na sali gimnastycznej, ale nawet takiej nie mamy. Sekcja strzelecka potrzebuje profesjonalnej strzelnicy, magazynu broni. Gdzie w Rzeszowie znaleźć takie miejsce. Możemy zabrać z hali wszystko, łącznie z parkietem i kostką brukową z parkingu, bo to należy do nas, i zakończyć działalność. Ale to nie załatwi problemu. Przecież w naszych sekcjach za symboliczne pieniądze trenuje kilkaset dzieci - mówi Sławomir Miłto.


Słowa rodziców o braku aktywności władz miasta w sprawie Waltera potwierdza, niestety, prezydent Ferenc, który od nas dowiaduje się, że Walter do 6 lutego musi opuścić halę. Broni się jednak: - Co wy myślicie, że ja mam na głowie tylko jedną halę Waltera - mówi.


- Ale w październiku 2006 mówił pan "Gazecie": - Zrobię wszystko, by tak ważny klub szkolący młodzież, jak PTS "Walter", miał gdzie działać. Zapewniam, że jeżeli będę prezydentem w kolejnej kadencji, a hali nie przejmie PTS lub wojsko, to weźmie ją miasto i odda w użytkowanie klubowi. Co zostało z tej deklaracji? - pytamy.


- Powtarzam, nie mam tylko hali Waltera na głowie - odpowiada prezydent Ferenc, ale po chwili dodaje: - Niech do mnie przyjdą, to coś poradzimy.


- Czy nie skończy się znowu tylko na słowach?


- Piszcie, co chcecie.


Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów