Miasto udaje, że chce pomóc Walterowi

Marek Kruczek
2008-02-06, ostatnia aktualizacja 2008-02-07 11:33


Miasto zaoferowało Policyjnemu Towarzystwu "Walter" pomieszczenia w piwnicy hali na Podpromiu. - Absolutnie nie nadają się do naszych potrzeb - mówią działacze Waltera

Fot. Franciszek Mazur / AG

Po wyburzeniu ścian w sali pozostałyby słupy uniemożliwiające trenowanie judo

ZOBACZ TAKŻE



Miasto zaproponowało salę, o którą stowarzyszenie miałoby ubiegać się w przetargu, kiedy okazało się, że PTS "Walter" musi opuścić salę przy ul. Langiewicza. W sekcjach judo, strzeleckiej i badmintona trenuje tam ponad 200 dzieci.

Po tekstach w "Gazecie" prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc zaproponował spotkanie w ratuszu wszystkich zainteresowanych stron: policji (pozbywa się hali), wojska (przejmuje halę), miasta (obiecywało przed ponad rokiem, że nie pozwoli, by dzieci nie miały gdzie trenować) i przedstawicieli PTS "Walter". Dwa spotkania nie przyniosły jasnego zapewnienia ze strony wojska, że Walter będzie mógł nadal trenować w hali przy Langiewicza, gdy wojsko zostanie jej właścicielem.

Zaproponowano więc: po pierwsze - spotkanie działaczy stowarzyszenia z dowódcą 21. Brygady Strzelców Podhalańskich w piątek o godz. 9; po drugie - wynajęcie w drodze przetargu sali w hali Podpromie. - To ostatnie wolne pomieszczenia, które tam pozostały - mówił prezydent Ferenc.

W środę salę na Podpromiu obejrzeli działacze Waltera i wiceprezydent miasta Stanisław Sienko. Okazało się, niestety, że sala absolutnie nie nadaje się do potrzeb sekcji judo, strzeleckiej i badmintona. - Taka jest opinia działaczy. My na razie nie mamy dla nich innej propozycji - mówi prezydent Sienko.

Byliśmy w pomieszczeniach proponowanych Walterowi przez miasto. Znajdują się w podziemiach hali. Rzeczywiście, z pewnością nie nadają się na prowadzenie tam działalności sportowej, a już szczególnie z udziałem dzieci. Wzdłuż długiego korytarza jest kilkadziesiąt małych pomieszczeń. - Ale to nie problem, bo ściany można wyburzyć - mówi nam pracownik hali.

W takim wypadku powstałoby pomieszczenie o powierzchni około 300 metrów kwadratowych. Niestety, brakuje tam także okien i jest bardzo niski strop. - Po zamontowaniu maty dzieci podczas treningów uderzałyby chyba piętami w sufit - mówi pan Robert, rodzic dwojga dzieci trenujących w sekcji judo.

Jednak elementem, który zupełnie dyskwalifikuje salę, jest to, że nawet po wyburzeniu ścianek działowych na sali pozostałyby słupy nośne rozmieszczone co sześć metrów.

- To zupełnie uniemożliwia rozłożenie maty judo. Na przeszkodzie stoją też przepisy bhp. Nawet na takiej powierzchni w piwnicy bez okien nie można przebywać zbyt długo, a tutaj musiałoby ćwiczyć kilkadziesiąt dzieci kilka razy w tygodniu. Żaden inspektor bhp tego nie zaakceptuje - tłumaczy pan Robert i dodaje, że zajęcia dzieci trzeba koniecznie ubezpieczyć. - Która firma ubezpieczeniowa podpisze z nami umowę, jeżeli dzieci miałyby ćwiczyć w takich warunkach? - pyta.

W tej sytuacji jedyną nadzieją jest piątkowe spotkanie Waltera z wojskiem. Prezydent Sienko próbuje jeszcze ratować twarz władz miasta w tej sytuacji. - Sprawa sali na Podpromiu upadła, ale będziemy szukać innych rozwiązań - obiecuje.



Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów


Przeczytaj 7 komentarzy na Forum

Dodaj swój komentarz »