Fot. Franciszek Mazur / AG
Po wyburzeniu ścian w sali pozostałyby słupy uniemożliwiające trenowanie judo
ZOBACZ TAKŻE
Nasz komentarz (06-02-08, 18:46)
Miasto zaproponowało salę, o którą stowarzyszenie miałoby
ubiegać się w przetargu, kiedy okazało się, że PTS "Walter"
musi opuścić salę przy ul. Langiewicza. W sekcjach judo,
strzeleckiej i badmintona trenuje tam ponad 200 dzieci.
Po
tekstach w "Gazecie" prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc
zaproponował spotkanie w ratuszu wszystkich zainteresowanych
stron: policji (pozbywa się hali), wojska (przejmuje halę), miasta
(obiecywało przed ponad rokiem, że nie pozwoli, by dzieci nie
miały gdzie trenować) i przedstawicieli PTS "Walter".
Dwa spotkania nie przyniosły jasnego zapewnienia ze strony wojska,
że Walter będzie mógł nadal trenować w hali przy Langiewicza, gdy
wojsko zostanie jej właścicielem.
Zaproponowano więc: po
pierwsze - spotkanie działaczy stowarzyszenia z dowódcą 21.
Brygady Strzelców Podhalańskich w piątek o godz. 9; po drugie -
wynajęcie w drodze przetargu sali w hali Podpromie. - To ostatnie
wolne pomieszczenia, które tam pozostały - mówił prezydent
Ferenc.
W środę salę na Podpromiu obejrzeli działacze
Waltera i wiceprezydent miasta Stanisław Sienko. Okazało się,
niestety, że sala absolutnie nie nadaje się do potrzeb sekcji
judo, strzeleckiej i badmintona. - Taka jest opinia działaczy. My
na razie nie mamy dla nich innej propozycji - mówi prezydent
Sienko.
Byliśmy w pomieszczeniach proponowanych Walterowi
przez miasto. Znajdują się w podziemiach hali. Rzeczywiście, z
pewnością nie nadają się na prowadzenie tam działalności
sportowej, a już szczególnie z udziałem dzieci. Wzdłuż długiego
korytarza jest kilkadziesiąt małych pomieszczeń. - Ale to nie
problem, bo ściany można wyburzyć - mówi nam pracownik hali.
W
takim wypadku powstałoby pomieszczenie o powierzchni około 300
metrów kwadratowych. Niestety, brakuje tam także okien i jest
bardzo niski strop. - Po zamontowaniu maty dzieci podczas
treningów uderzałyby chyba piętami w sufit - mówi pan Robert,
rodzic dwojga dzieci trenujących w sekcji judo.
Jednak
elementem, który zupełnie dyskwalifikuje salę, jest to, że nawet
po wyburzeniu ścianek działowych na sali pozostałyby słupy nośne
rozmieszczone co sześć metrów.
- To zupełnie uniemożliwia
rozłożenie maty judo. Na przeszkodzie stoją też przepisy bhp.
Nawet na takiej powierzchni w piwnicy bez okien nie można
przebywać zbyt długo, a tutaj musiałoby ćwiczyć kilkadziesiąt
dzieci kilka razy w tygodniu. Żaden inspektor bhp tego nie
zaakceptuje - tłumaczy pan Robert i dodaje, że zajęcia dzieci
trzeba koniecznie ubezpieczyć. - Która firma ubezpieczeniowa
podpisze z nami umowę, jeżeli dzieci miałyby ćwiczyć w takich
warunkach? - pyta.
W tej sytuacji jedyną nadzieją jest
piątkowe spotkanie Waltera z wojskiem. Prezydent Sienko próbuje
jeszcze ratować twarz władz miasta w tej sytuacji. - Sprawa sali
na Podpromiu upadła, ale będziemy szukać innych rozwiązań -
obiecuje.
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów
Przeczytaj 7 komentarzy na Forum